wtorek, 23 kwietnia 2013

słodycze

Można by mnie nazwać królową słodyczy ;). Cały dzień mogłabym nic nie jeść, jeśli ktoś zaoferowałby mi ciasteczka/lody etc. Co wcale nie znaczy, że tak jem ;P. Uwielbiam warzywa, owoce, kasze, ryby mmmMmmmm ale niestety zawsze moja dieta lega w gruzach przy większości spotkań ze słodyczami. Próbowałam nie jeść ich wcale- zawsze po jakimś czasie rzucałam się na nie jak wygłodniałe dziecko, nie napiszę że z Afryki, bo tamte dzieci pewnie tak nie robią. Jedzenie słodyczy codziennie, też mnie gubi, bo nie jak już wiem że mogę, je jeść codziennie to jem i niestety nie rzadko na 1 czekoladce się nie kończy. Ale przemyślałam sprawę i skoro wszystko co niedozwolone kusi najbardziej, ja pozwolę sobie jeść słodycze ale tylko 2 razy w tygodniu i na pewno nie w weekend (pt, sob, ndz). Oczywiście nie znaczy to, że w te 2 dni mogę sobie zjeść całą tabliczkę czekolady czy pól blachy ciasta, ale jeśli w tygodniu najdzie mnie ochota na powiedzmy kawałek ciasta, jakiś zbożowy batonik czy drożdżówkę, to zjem bez wyrzutów sumienia. Najgorsze jest u mnie właśnie, to że jak mówię sobie, że nie będę jadła słodyczy i po jakimś czasie się złamię, to mam ogromne wyrzuty sumienia i czuję się tak źle, że wtedy już jem tyle ile wlezie za przeproszeniem i cały wysiłek idzie na marne. A przecież kiedyś nastąpi czas, gdy już nie będę na diecie i będę musiała się nauczyć na 1 kawałku ciasta kończyć, więc najlepiej uczyć się tego od razu żeby potem nie było jojo.
Chciałabym ćwiczyć 2 razy dziennie:
rano: skalpel 2/szok trening Ewy Chodakowkiej
wieczorem: szok trening/turbo/kiler/bieganie

Czekam tylko aż skończą mi się ciężkie dni @ i ruszam pełną parą, bo wakacje coraz bliżej!

Im więcej czasu spędzam na uczelni tym bardziej się dołuję, tyle projektów, tyle nauki a ja tak sobie trwam w takim nic nie robieniu- tzn. projekty oddaję na czas ale robię je maks na 2 dni przed oddaniem. Każdy student tak ma? Bo zaczynam się o siebie martwić.

Pogoda piękna a ja jestem ciągle jakaś taka nieobecna i bez energii. Chyba przyszedł czas na wiosenny detoks! Achh zaraz majóweczka, wolne to coś sobie na pewno wymyślę-jakieś 2 do 3 dni na warzywkach albo owocach? Zobaczymy!

Dziś szok trening zaliczony-jestem z siebie dumna, że w ogóle coś zrobiłam, bo w tym miesiącu @ jest wyjątkowo uciążliwy, ale dobrze że jest! ;)
dieta dziś tez na duuży + moje myślenie chyba zaczyna powoli się zmieniać z: jedzenia na zdrowe odżywianie się!

Na dziś to wszytko, wielowątkowość moje dzisiejszego posta mnie rozwala, a miało być tylko o słodyczach ;p
        


                                                                                                                               Olaa laaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz