środa, 24 kwietnia 2013

coś o sobie

Zastanawiałam się dziś: ćwiczyć, czy nie ćwiczyć? Głowa mnie boli, okres, nie bardzo mi się chce...ale zaraz, zaraz moment! Drugi dzień a ja już szukam wymówek? Nie ma bólu, nie ma efektów! Do roboty! A poi za tym: co wieczorem napiszesz na blogu? Będziesz się usprawiedliwiać, że przynajmniej dietę dziś trzymałaś? Do roboty! Także pisanie tutaj naprawdę motywuje, piszę to sama dla siebie, nie potrzebuję widowni. To moja droga i muszę ją przejść sama, bo wszystko co zrobię dziś da efekty jutro ;).

Ktoś kiedyś powiedział, że ciało to świątynia. Im więcej myśle o zdrowym odżywianiu, dochodzę do wniosku, że jest to prawda, która dotyczy wielu aspektów naszego życia. Nie chodzi tylko o to, by zdrowo się odżywiać żeby nasza świątynia (ciało) była stabilna i trwała na długie lata. Tak samo ważne jest w życiu to aby się rozwijać, mieć pasje, umieć cieszyć się z małych rzeczy jak i dużych radości. Myslałam nad tym kiedy ja ostatnio czułam się naprawdę szczęśliwa? Rok temu w wakacje, gdy oświadczał mi się mój narzeczony..nie liczyło się wtedy nic a ja cała promieniałam jeszcze długoo długoo po tym wielkim dniu. A później? Później to już nie pamietam kiedy byłam taka szczęśliwa, potem już tylko martwiłam się tym, że tyję od leków i że moje ciało wymkneło mi się spod kontroli. Nie chcę juz tak życ, chcę się cieszyć ze wszystkiego, chcę czerpać z życia garściami! Czuć, żyć, kochać! Bo to właśnie o to chodzi w życiu, żeby wszystko robić na 100%, żeby troszczyć się o siebie. Taki zdrowy egoizm jak to mówi Ewa Chodakowska, bo tym jest właśnie trening, chwila sam na sam ze sobą, bez zmartwień, beż myslenia o tym co myślą o nas inni...gdy leci pot czuje że żyję i że mogę wszystko. Taki stan, taką euforię chcę czuć codziennie, 24/24!

Szok trening Ewy daję naprawdę w kość i nastraja mnie pozytywnie na resztę dnia lub doładowuje po ciężkim ;).


Po obiedzie dziś czułam, nie głod ale takie dziwne uczucie że coś bym sobie zjadała. Wzięłam więc 6 suszonych daktyli i filiżankę kawy z mlekiem i cukrem. Pomogło ale potem zaczęłam się zastanawiać czemu zawsze po obiedzie nachodzi mnie taka ochota na małe co nieco? Wszystko chyba przez to, że na obiad zjadałam warzywa na patelnie z kurczakiem na parze, zdrowo, pysznie ale pewnie z brązowym ryżem gdybym to zjadała, to po obiedzie nie miałam bym takiego uczucia. Dlatego co chcę jeść:
-brązowy ryż
-makaron pełnoziarnisty lub durum
-kasze
-pieczywo wasa
-płatki owsiane, musli, granola, crunchy (oczywiście nie pół paczki)
-jogurty naturalne i owocowe
-suszone owoce
-owoce, warzywa
-kurczaka, indyka, cielęcine
-ryby
-olej, oliwa
-orzechy

Co wykluczam:
-pieczywo (każde nie tylko białe)
-biały makaron
-biały ryż
-cukier
-słodkie i gazowane napoje (piszę to choć i tak nigdy nie piję tego, bo nie lubię)
-fast food
-dania gotowe typu: zupka chińska i inne śmieci
-panierki,
-tłuste sosy
-śmietana
-majonez


To chyba wszystko, pewnie w trakcie przypomnę sobie coś jeszcze, to w kolejnych postach dopiszę.

Żyj i ciesz się życiem!
enjoy! ;D


                                                                                                                        Oliś ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz